Nadmiar cukru w diecie to ryzyko wielu chorób.

Gluten – przyczyną nie tylko raka

Gluten jest mieszaniną białek roślinnych występujących w ziarnach zbóż, głównie pszenicy (w tym orkisz), żyta, pszenżyta i jęczmienia. „Bezglutenowe” zboża zawierają jednak inne szkodliwe białka, łudząco podobne do glutenu. Gluten o czym niewiele osób wie ma związek z bardzo wieloma chorobami, w tym rakiem, depresją, prawie wszystkimi autoimmunologicznymi i autyzmem.

Czysty gluten przypomina gumę do żucia, dzięki czemu zapewnia elastyczność i strukturę ciastu. Co ciekawe, gluten występował w śladowych ilościach w dzikich zbożach, a ludzie dzięki selektywnej hodowli i modyfikacjom genetycznym otrzymali odmiany o znacznej jego zawartości. Dlaczego? Gluten zapewnia puszystość, miękkość i elastyczność, która jest tak ceniona we współczesnym pieczywie. Oryginalne podpłomyki uzyskiwane z pierwotnych zbóż były twarde i kruche.

Ludzie nie mieli świadomości, że wybierając zboża o większej zawartości glutenu dosłownie „strzelili sobie w stopę”. Gluten jest białkiem, ale nie ma dla człowieka dużej wartości odżywczej, żołądek i jelito mają spory problem ze strawieniem go. Pomimo pojawiających się cyklicznie doniesień mediów – niezwiązana z celiakią nadwrażliwość na gluten naprawdę istnieje a zwiększona przepuszczalność jelit pod wpływem glutenu występuje u każdego bez wyjątku człowieka.

Choć media często powtarzają mit o nieszkodliwości glutenu, to prawda jest taka, że gluten uszkadza jelita wszystkich ludzi, choć niektórzy nie mają zbyt widocznych objawów. Większość z nas negatywnie reaguje na gluten, jednak symptomy są bardzo ogólne i bardzo ciężko je powiązać z jego spożywaniem. Gluten powoduje:

  • upośledzenie wchłaniania – gluten wiąże niektóre mikroelementy oraz blokuje wchłanianie z pożywienia wielu potrzebnych nam składników: między innymi żelaza, wapnia, cynku, selenu, witaminy D. Rezultatem jest anemia, osłabienie organizmu, słaba kondycja fizyczna, nierównowaga hormonalna, problemy z płodnością.
  • reakcję autoimmunologiczną – gluten drażni system odpornościowy i powoduje atak organizmu na jego własne tkanki, głównie komórki skóry, układu nerwowego i wyściełające jelita. Skutkiem tego jest osłabienie odporności (układ immunologiczny, zajęty atakowaniem jelit, może „przegapić” chorobotwórcze mikroby), choroby autoimmunologiczne (np. Hashimoto), skóry (trądzik), huśtawka hormonalna i zmniejszone wchłanianie składników odżywczych z pożywienia przez osłabione jelita, czego objawy są bardzo ogólne: osłabienie organizmu, anemia, senność, słaba kondycja fizyczna, problemy ze snem itp.
  • zapalenie jelita cienkiego – atak organizmu na własne jelita powoduje trwające latami stany zapalne jelita cienkiego. Poza wspomnianymi już osłabieniem organizmu i upośledzeniem wchłaniania trwające długo zapalenia przyczyniają się do nowotworów jelit.
  • chroniczne stany zapalne – badania pokazują, że gluten powoduje trwające nawet dziesiątki lat stany zapalne całego organizmu (nie trzeba mieć do tego celiakii). To właśnie stany zapalne powodują niezliczone choroby, w tym miażdżycę, czyli odkładanie się cholesterolu w zniszczonych nimi naczyniach krwionośnych.
  • większy apetyt – przy trawieniu glutenu wydzielają się substancje podobne do opiatów (np. do morfiny), które pobudzają receptory w mózgu odpowiedzialne za „bycie na haju”. Powoduje to, że nasz mózg kojarzy pokarmy glutenowe z większą przyjemnością i się domaga częściej i więcej jedzenia, niż tego naprawdę potrzebuje.
  • raka – osoby z przeciwciałami charakterystycznymi dla nietolerancji glutenu zapadają znacznie częściej na raka układu pokarmowego, wątroby, czy dróg żółciowych i żyją krócej od ludzi bez tych przeciwciał – tak, gluten skraca życie.
  • uszkodzenia mózgu – są badania pokazujące, że u ludzi uczulonych spożywanie glutenu uszkadza mózg, a szczególnie substancję białą. Dodatkowo gluten nasila objawy i kojarzony jest ze schizofrenią, epilepsją, autyzmem i zespołem Aspergera.
  • większe ryzyko śmierci – osoby nadwrażliwe na gluten maja 4 razy większe ryzyko śmierci na popularne cywilizacyjne choroby.

Upośledzenie wchłaniania składników odżywczych prowadzi do wielu innych chorób, choćby osteoporozy.

Natomiast rozregulowane hormony w konsekwencji powodują depresję, otyłość, problemy ze snem, płodnością i pośrednio wiele innych schorzeń, np. otyłość prowadzi do chorób układu krążenia. Tutaj warto skorzystać z pomocy specjalistów takich jak: lekarz rodzinny, endokrynolog, ginekolog czy kardiolog. Osłabiony organizm nie ma siły zwalczać stanów chorobowych, które stopniowo go wyniszczają, prowadząc do znacznej degradacji zdrowia i przedwczesnej śmierci – tak, osoby nadwrażliwe na gluten, a wciąż go jedzące, umierają dużo wcześniej!

Większość (60-70%) ludzi może bez większych problemów jeść gluten i pomimo uszkodzonych jelit go w miarę toleruje, jednak dla wielu działa on szkodliwie. Objawy są bardzo ogólne, a osłabienie, niewyspanie, problemy skórne albo z płodnością i podobne schorzenia są znakiem naszych czasów i mogą być powodowane wieloma czynnikami, więc mało kto je wiąże z faktem spożywania glutenu. Około 1% białej populacji cierpi na celiakię – chorobę wywołaną spożywaniem glutenu, jednak jest to tylko wierzchołek góry lodowej.

Żeby prawidłowo zdiagnozować nadwrażliwość na gluten niezwiązaną z celiakią potrzebne jest badanie 24 przeciwciał, jednak większość lekarzy ogranicza się do 2. Dzięki mediom i lekarzom pacjenci często nie wierzą, że istnieje coś takiego jak nadwrażliwość na gluten i nawet nie próbują rezygnacji z jedzenia zbóż.

Badanie Vega – Test pozwala nam określić czy posiadamy ową wrażliwość oraz dokładnie sprecyzować na które ze zbóż.

Przeciwciała powstałe w wyniku odpowiedzi układu immunologicznego na gluten atakują jelita (bo tam gluten wnika do organizmu) oraz tarczycę (przeciwciała rozpoznają ją jako gluten). W tym ostatnim przypadku prowadzi to do autoimmunologicznej niedoczynności tarczycy, czyli choroby Hashimoto. Pomimo istniejącego wciąż powątpiewania nie tylko sporej części społeczeństwa, ale też lekarzy w istnienie nietolerancji glutenu, są badania które jasno pokazują, że nadwrażliwość na gluten niezwiązana z celiakią nie jest wymysłem.

Tak naprawdę nie istnieją „zboża bezglutenowe”. Gluten jest najbardziej powszechny i znany, ale to nie jest jedno konkretne białko, ale ich mieszanina, która i tak jest tylko reprezentantem całej grupy białek zbóż, podobnych do siebie i podobnie wpływających na nasz organizm.

Wiele z tych białek jest bardzo słabo przebadanych. Gliadyna z pszenicy jest z nich najpowszechniejsza (i chyba najgorsza), ale ze względu na swoje podobieństwo pozostałe białka także mogą nam szkodzić. Brakuje badań na ten temat, ale wydaje się, że najpowszechniejsza jest nadwrażliwość na białka pszenicy, żyta i jęczmienia, czasem zdarza się także na białka owsa albo kukurydzy, a najrzadziej występuje nadwrażliwość na proso, ryż albo sorgo.

Te ostatnie uznaje się za w miarę bezpieczne i wiele osób wrażliwych na gluten, jeśli bardzo chce, może je jeść bez poważniejszych objawów, ale osoby z chorobami autoimmunologicznymi muszą unikać wszystkich zbóż bez wyjątku. Zboża nam nie dostarczają niczego unikalnego i można je bezpiecznie wykluczyć z diety.

Nauka wciąż jednak nie rozwiązała wszystkich zagadek wokół glutenu. Wiemy, że kiszenie zakwasu powoduje zmiany w strukturze glutenu, przez co działa on nieco mniej alergicznie. Nie jest jednak do końca wiadome, u kogo to działa, a u kogo nie. Wiemy, że niektórzy z nas mają w jamie ustnej bakterie (z rodziny Rothia), które rozkładają gluten, jednak nie jest jasne, jaki to ma wpływ na ludzi z nadwrażliwością pokarmową.

Skoro gluten nie ma wartości odżywczych, szkodzi wielu, a nie da się łatwo stwierdzić komu, najlepszym wyjściem jest czasowa całkowita eliminacja zbóż z diety na czas 2-3 miesięcy, a potem ich ponowne wprowadzenie. Uwaga na ukryte źródła glutenu! Pamiętaj, rezygnacja nawet z 99% spożywanego glutenu może czasem nie dać spodziewanych efektów – z jedzeniem glutenu jest jak z ciążą – albo się je gluten (dowolne, nawet minimalne ilości), albo się go nie je.Wielu ludzi jednak już na samym początku takiego testu dostrzega wyraźną poprawę (niekonieczne spowodowaną samym glutenem, pszenica i inne zboża zawierają wiele uczulających substancji). Nie wierzysz? Sprawdź i przekonaj się sam(a) – na jakiś czas wyklucz gluten z diety. Taki test jest całkowicie bezpieczny, a pierwsze pozytywne efekty powinny być już widoczne po paru dniach.

A teraz mleko… czyli kazeina.

Mleko jako część diety dorosłego człowieka nie było znane w czasach prehistorycznych. Układ pokarmowy naszych praprzodków był zupełnie nieprzygotowany do trawienia pokarmu przeznaczonego dla osesków z powodu utraty enzymu – podpuszczki, trawiącej białka mleka. Spożycie tego napoju groziło poważnymi konsekwencjami ze strony przewodu pokarmowego.

Już dwa tysiące lat temu chińscy lekarze widzieli bardzo ścisły związek między pożywieniem a stanem zdrowia. Mleko i produkty mleczne kojarzyli z pojawieniem się flegmy. Prawdą jest, że mleko ma właściwości śluzotwórcze.

A śluz nie tylko stanowi pożywkę dla bakterii, ale także podrażnia śluzówkę jelit i drogi oddechowe, powodując kaszel oraz spastyczny skurcz oskrzeli i objawy astmy. Wytwarzanie śluzu również może mieć związek z zapaleniem ucha wewnętrznego i zatok.

W starych księgach medycyny chińskiej opisane jest schorzenie, nazwane guzkami flegmowymi, znane jako bolesne guzki występujące w stawach kończyn. W trakcie postępu opisywanej choroby następował obrzęk, zaczerwienie i ograniczenie ruchomości stawu.

Schorzenie atakowało pojedynczy staw lub przybierało charakter uogólniony. Jest bardzo prawdopodobne, że opisane przez starożytnych Chińczyków dolegliwości to schorzenie zwane dziś artretyzmem.

Mleko – w jaki sposób szkodzi?

Prawdziwy wybuch alergii na mleko nastąpił jednak wtedy, gdy zaczęto produkować na masową skalę odżywki mleczne i wprowadzać je do żywienia niemowląt w miejsce kobiecego pokarmu.

Choroby wieku dziecięcego, jak zapalenie uszu, gardła, górnych dróg oddechowych, kolki, biegunki, zaparcia, to tylko kilka przykładów chorób nękających maluchy. Jest wiele badań, które wskazują na mleko jako główną przyczynę cukrzycy młodzieńczej.

W wysoko cywilizowanych społeczeństwach notuje się także niepokojąco wysoką zachorowalność na choroby autoagresywne (powstające na skutek dysfunkcji układu immunologicznego, w wyniku której przeciwciała atakują i niszczą własne organy).

Stwardnienie rozsiane, toczeń rumieniowaty, cukrzyca insulinooporna, cukrzyca insulinozależna, choroby skóry, tarczycy, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, osteoporoza to tylko kilka przykładów z długiej listy takich schorzeń. Według najnowszych badań aż 80% światowej populacji jest dotkniętych co najmniej jedną chorobą autoimmunologiczną.

Kazeina jest najważniejszym białkiem w mleku krowim i stanowi 3/4 wszystkich białek tam występujących. Składa się z kilkunastu frakcji, które różnią się właściwościami fizycznymi (najważniejsze z nich to alfa-kazeina, beta-kazeina, kappa-kazeina).

Jej rola to syntetyzowanie hemoglobiny i osocza krwi, jest także niezbędna do budowy silnego kośćca cielęcia. Kazeina, która pochodzi z mleka krowy, nie jest jednak trawiona przez delikatny przewód pokarmowy niemowlęcia ani przez dorosłego człowieka i dlatego jest przyczyną stanów zapalnych i wielu innych chorób przewlekłych.

Mleko ludzkie także zawiera kazeinę. Inaczej niż w krowim mleku – głównym białkiem są w nim jednak laktoalbuminy. Inne są też frakcje i proporcje kazeiny, przede wszystkim znajdziemy w nim beta- -kazeinę oraz k-kazeinę.

Beta-kazeina, będąca w składzie ludzkiego mleka, pomaga w przyswajaniu wapnia i cynku. K-kazeina m.in. obniża aktywność bakterii Helicobacter pylori, którą można zainfekować się już we wczesnym niemowlęctwie, bardzo prawdopodobne, że stymuluje też aktywność przeciwciał IgA (odpowiadających przede wszystkim za ochronę błon śluzowych). Zabezpiecza też śluzówkę jelit i pomaga we wzroście „dobrych” bakterii jelitowych.

Po spożyciu mleka kobiecego kazeina tworzy w żołądku niemowlęcia skrzep, który jest podatny na działanie enzymów trawiennych, natomiast kazeinę z mleka krowiego ludzki organizm trawi w bardzo ograniczony sposób.

Dzieje się tak, ponieważ cząsteczki kazeiny krowiej są 20 razy większe niż ludzkiej. Mleko kobiece zawiera 1,2% białka, a w krowim jest go 3 razy więcej, samej kazeiny natomiast znajdziemy w krowim mleku od 4 do 6 razy więcej.

Dlatego ten rodzaj białka bardzo obciąża układ pokarmowy noworodka. Noworodek może reagować na nią bolesnymi objawami jelitowymi, nawet w sytuacji, gdy sam nie jest karmiony odżywkami na bazie krowiego mleka, ale jego karmiąca piersią mama odżywia się zgodnie z wielowiekową tradycją nabiałem.

Natomiast laktoza, czyli cukier mleczny, nie tylko powoduje wzdęcia, gazy i biegunki, ale wraz z galaktozą ma wpływ m.in. na powstawanie zaćmy.

Mleczne narkotyki – kazomorfiny

Na pewno trudno jest w to uwierzyć. Jak taki życiodajny płyn – jak przynajmniej głosi medialna propaganda – może mieć podobne do narkotyku działanie?

Tymczasem podobnie do wszystkich innych używek i narkotyków mleko uzależnia, bo jego spożycie wywołuje uczucie przyjemności i spokoju.

Odpowiedzialne za ten stan rzeczy są kazomorfiny – małe cząsteczki zbudowane zaledwie z kilku aminokwasów. Matka natura podarowała je wszystkim, w tym ludzkim, oseskom karmionym mlekiem matki w określonym celu.

Kazomorfiny mają za zadanie uspokoić dziecko i przywiązać je do matki. W świecie zwierzęcym bliski kontakt matki z niemowlęciem to często kwestia życia i śmierci malucha. Kazomorfiny, podobnie jak wcześniej omawiana kazeina, są swoiste dla konkretnego gatunku ssaków.

Obce gatunkowo kazomorfiny i glutamorfiny odgrywają kluczową rolę w powstawaniu wielu chorób. Działają one destrukcyjnie na organizm ludzki, nie tylko powodując uzależnienie od mleka i przetworów mlecznych, ale także mają swój udział w zachorowalności na raka, alergie, cukrzycę, autyzm, astmę, stany zapalne i wielu innych problemach zdrowotnych.

Do mleka wraz z pożywieniem trawionym przez krowy przenikają środki ochrony roślin.

W niepasteryzowanym mleku znajdują się również bakterie, takie jak: Staphylococcus, Salmonella, Listeria i E. coli – wszystkie one powodują silne zatrucie pokarmowe i towarzyszące mu bóle brzucha, krwawą biegunkę, gorączkę z wymiotami.

Antybiotyki podawane chorym krowom przenikają do mleka, powodując uszkodzenie układu immunologicznego i zniszczenie flory bakteryjnej osób je spożywających. Jedno z badań wykazało, że odporne na antybiotyki szczepy Salmonelli to rezultat faszerowania antybiotykami żywego inwentarzu.

Sucha pasza, którą otrzymują krowy, zamiast soczystej trawy, zawiera odpadki z rzeźni, co tłumaczy epidemię „choroby wściekłych krów”.

Żeby przyspieszyć wzrost, oprócz hormonów podawanych cielakom w postaci iniekcji, karmi się je krwią pochodzącą z uboju, zmieszaną z mlekiem. W składzie średniej szklanki mleka, którą można kupić w sklepie, znajdziemy:

Hormony i czynniki wzrostu.

Cząstki wydzieliny ropnej. Krowy chorują na wiele chorób, w tym brucelozę, gruźlicę bydlęcą, choroby racic i pysków, wirusowe zapalenie płuc czy chorobę Johnego (paratuberkulozę). Organizmy krów bronią się przed infekcjami, produkując zwiększone ilości krwinek białych i one wraz z resztkami komórkowymi, fragmentami martwych tkanek oraz ropą przenikają do mleka.

Według regulacji unijnych w mleku nie może znajdować się więcej niż 400 tys. białych krwinek na 100 ml. Mleko pochodzenia zwierzęcego (krowie czy kozie) jest szkodliwe dla ludzi i często stanowi przyczynę wielu poważnych chorób. Przedstawiłam tylko małą cząstkę informacji, z tych, które można znaleźć w mojej najnowszej książce – „Z daleka od mleka” . Zapraszam do lektury.

Czym zastąpić mleko?

Bo wapń musi być w naszej diecie.

Na pewno lepszym rozwiązaniem będzie mleko kozie i jego przetwory, a ponad to: napoje ryżowe, napoje sojowe, napoje owsiane, napoje kokosowe, napoje migdałowe.

Eliminując mleko i produkty mleczne najczęściej obawiamy się niedoborów wapnia, który jest ważnym składnikiem budulcowym kości i zębów. Pełni on także inne, ważne dla organizmu funkcje (bierze udział w przekazywaniu impulsów nerwowych, krzepnięciu krwi, reguluje rytm serca, skurcz mięśni, łagodzi objawy alergii, itd.). Warto jednak wiedzieć, że nie jest to jedyny czynnik zapewniający nam zdrowe kości. Potrzebujemy również innych składników mineralnych i witamin. Ważne są także magnez, fosfor (w odpowiedniej ilości), cynk, krzem, bor, potas, mangan oraz witaminy A, D, K, witaminy z grupy B (zwłaszcza kwas foliowy i witaminę B12) oraz witamina C. Zielone warzywa, nasiona roślin strączkowych, orzechy, pełnoziarniste produkty zbożowe, owoce i ryby są ich bogatym źródłem (w tym również wapnia).

Przy prawidłowo zbilansowanej, różnorodnej diecie, uwzględniającej odpowiednie zamienniki mleka, nie powinno być problemu z dostarczeniem tych składników.